W ciągu ostatnich kilku miesięcy globalne rynki mleczarskie przeszły znaczną transformację: z rynku (w miarę) zrównoważonego w rynek nadpodaży. Wzrost produkcji mleka w USA, oczekiwania na dobry początek sezonu udojowego 2025/26 w Nowej Zelandii oraz ograniczony wpływ chorób zwierząt na podaż w Europie zmieniły nastroje rynkowe i doprowadziły do znacznego spadku cen artykułów mleczarskich. Dodatkowo popyt nie nadążał za wzrostem podaży. Polski sektor mleczarski stoi przed poważnym wyzwaniem.
Dobrą wiadomością jest to, że globalny popyt na produkty mleczne w drugiej połowie 2025 r. jest silniejszy niż w analogicznym okresie w 2024 roku. Niestety wzrost popytu na poziomie 1-1,5% jest mniejszy niż obecna ekspansja podaży. Niższe ceny produktów mlecznych prawdopodobnie zachęcą międzynarodowych nabywców do wzmożonych zakupów, szczególnie tych z Bliskiego Wschodu, z Afryki Północnej i być może z Azji Południowo-Wschodniej. Niestety ceny surowego mleka w Chinach sugerują, że popyt w największym kraju importującym nabiał nadal ma trudności. W związku z tym, aby przywrócić równowagę rynkową, podaż będzie musiała albo spowolnić, albo import z reszty świata będzie musiał przyspieszyć. Jak zwykle, rozwiązania należy szukać w zrównoważeniu tych dwóch czynników.
Globalny popyt prawdopodobnie jednak nie będzie silny. Usługi gastronomiczne w wielu głównych gospodarkach borykają się z problemami, a słabe zaufanie konsumentów i presja inflacyjna również hamują popyt detaliczny. Oczekuje się, że wzrastające dostawy i malejący popyt spowodują spadek cen na całym świecie. To z kolei może wywrzeć presję na ceny mleka. Producenci mleka powinni być przygotowani na okres mniejszej stabilności i niższych marż.
Tendencję obniżek cen płaconych za mleko producentom widać już w całej Europie – mówi Agnieszka Maliszewska, prezes Polskiej Izby Mleka. Także nasi rolnicy będą powoli odczuwali światowe zawirowania. Jest to dość trudny czas zarówno dla producentów, jak i przetwórców i tu konieczne są szybkie działania wspierające nasz eksport. Nie możemy utracić żadnego kontraktu.
Globalny handel produktami mlecznymi kontynuował powolną, ale stałą poprawę w lipcu, rosnąc o 1,2% rok do roku. Co zaskakujące, największym rynkiem zbytu dla importu w lipcu była Unia Europejska (+32%), gdzie dotarł tańszy tłuszcz mleczny ze Stanów Zjednoczonych. Również przez kanał La Manche popłynęło do UE masło, sery i płynne mleko, ponieważ produkcja mleka w Wielkiej Brytanii od początku 2025 r. notowała silny wzrost i przewyższyła wzrost produkcji w pozostałej części Europy. Z kolei eksport z UE spadł w lipcu o 1,8%.
W tym samym czasie zanotowano gwałtowny spadek sprzedaży w Azji Południowo-Wschodniej (-5%) i Ameryce Południowej (-10%), co też wpłynęło na łączny wynik handlu.
Patrząc na podział produktów, sery, tłuszcze mleczne i produkty wysokobiałkowe zanotowały największe wzrosty w obrotach globalnego handlu, a mleko w proszku i serwatka o niskiej zawartości białka zanotowały spadki.
Azja Południowo-Wschodnia, generalnie wykazuje tendencję wzrostową, ale nie jest jeszcze wyraźnym motorem wzrostu popytu na import, na jaki liczono w 2025 roku. Pomimo pozytywnych fundamentów w postaci stabilnej inflacji, słabszego dolara, wzrostu populacji i poprawy sytuacji w gospodarkach ASEAN, handel z regionem pozostał praktycznie na niezmienionym poziomie (-0,4%) przez pierwszych siedem miesięcy tego roku. Wzrost sprzedaży do Wietnamu (+18%) i Malezji (+9%) był imponujący, ale regres w Indonezji (-10%), Filipinach (-8%) i Tajlandii zahamował ogólną poprawę popytu. Większość spadków w 2025 r. dotyczyła serwatki i OMP, podczas gdy sery, tłuszcze i PMP okazały się wyjątkowo odporne.
Patrząc w przyszłość, nadal oczekuje się, że Azja Południowo-Wschodnia będzie kluczowym motorem wzrostu popytu na artykuły mleczarskie, ale jest mało prawdopodobne, aby w najbliższej przyszłości wystarczyła do zastąpienia stagnacji popytu w Chinach.
Być może jest to czas na powrót do tematu konsolidacji, na przykład w zakresie tworzenia wspólnej oferty eksportowej – dodaje Agnieszka Maliszewska. Wprawdzie prowadzimy jako Polska Izba Mleka działania promujące nasze produkty poza unijnym rynkiem, ale wciąż jest to kropla w morzu potrzeb. Wspieramy firmy także przez organizację wystaw i targów zagranicznych i to udaje się doskonale. Jednak po to, by nas rzeczywiście zauważono tak jak tego chcemy, nasze stoiska ekspozycyjne powinny mieć nie 100-200 m2, a co najmniej 500 m2. A to możemy zrobić tylko przy wsparciu Funduszu Promocji Mleka. Od dawna apeluję też o wzmocnienie dyplomacji handlowej, co zwłaszcza w tej sytuacji byłoby bardzo przydatne.
(Polska Izba Mleka)
 
				 
															
